Opis
Fragment książki:
Na szczęście mżawka ustała. Jednostajny wiatr od lądu gnał chmury mrocznym niebem tworząc w nim raz po raz puste przestrzenie rozświetlone srebrną poświatą księżyca. Mężczyzna raźnie, półbiegiem przeskakiwał kolejne stopnie wiodącej ponad torami kładki. Przeszedł obok budynku dworca i zszedł na drugą stronę miasteczka. Idąc asfaltową alejką mijał piętrowe budynki, w których przez okna można było dostrzec krzątających się i powoli szykujących do snu mieszkańców. Pomyślał, że wszyscy wyglądają tak samo. Podobnie jak ich domy — niczym odlane z jednej formy, zaniedbane ogródki, stojące na podjazdach vauxhalle. Jednak nie w głowie mu były teraz socjologiczne rozważania. Szczerze mówiąc nigdy mu nie były w głowie. Miał inne, ciekawsze i stokroć ważniejsze rzeczy do roboty. Zwłaszcza teraz. Czekał go miły wieczór, na jaki od dawna miał ochotę. Dziewczyna była chętna, a do tego całkiem ładna. Wolałby co prawda spotkanie w sypialni, ale jeśli ona chce romantyzmu, to on może być romantyczny. Prędzej czy później
i tak dopnie swego. Uśmiechnął się do swoich myśli. Skręcił w prawo. Szeroka ulica wiodła wprost nad rzekę. Na jej skraju majaczyły ruiny. Właśnie księżyc na chwilę znów wyszedł
zza chmur i stare zamczysko, a właściwe jego nędzne obumarłe cielsko, zalśniło rudymi cegłami. Musiał przyznać, że miejsce było efektowne i na randkę jak znalazł. Z tego co pamiętał, w jednej z baszt pod zadaszeniem jest kamienna podłoga, więc koc, który niósł pod pachą, doskonale się przyda.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.